MEAT SPREADER Mental Disease Transmitted By Radioactive Fear (Behind the Mountain/Lifestage Productions/Obliteration Records)
Goregrind jako gatunek muzyczny narodził się w okolicach 1987 roku wraz z dwoma wydawnictwami Carcass – demówką Flesh Ripping Sonic Torment i płytą Reek of Putrefaction. Choć twórcy zamknęli ten temat w swojej twórczości zaledwie rok później, setki zespołów z całego świata do dzisiaj próbują podtrzymać tego „pacjenta” przy życiu. Lubię ten styl, ale ekipy, którym ta reanimacja wychodzi, mogę policzyć na palcach jednej ręki. Jeden z tych palców rezerwuję dla Meat Spreader, tworzonego przez ludzi zasłużonych dla gatunku i posiadających talent do tworzenia tego rodzaju dźwięków. Udowodnili to już w Dead Infection, Squash Bowels i Neuropathii, ale jeśli uważacie, że „nazwiska nie grają”, to polecam po prostu zapoznać się z zawartością Mental Disease Transmitted By Radioactive Fear.
Aby wyróżnić się nieco z tłumu goregrindowców, Meat Spreader nazwali swój style gore punkiem i, tak jak w opublikowanym u nas wywiadzie zapowiadał Jaro, na ich drugim albumie to punkowe granie jest już nie tylko przyprawą, ale jednym z głównych składników dania. Słychać to szczególnie w hiciarskich Decomposed Reality i World is Running out of Body Bags. Nie obawiajcie się jednak – jakieś 80% tej płyty to wciąż podbity blastami, bezlitosny atak na zmysły. I właśnie to połączenie chwytliwych motywów w średnich tempach z klasycznymi goregrindowymi kanonadami sprawia, że tak dobrze się jej słucha. Oczywiście ze względu na jej bezkompromisowość trzeba dać sobie trochę czasu, żeby w pełni „zażarła”, ale warto to zrobić. W tych mniej bezlitosnych fragmentach słychać sporo crust punka, ale też klasycznego death metalu (Autopsy w Diving into the Unknown, kanadyjski Slaughter w Land of Gore). Jest też dużo „szwedzizny”, przywołującej skojarzenia z Disfear i Entombed (trochę Left Hand Path, ale chwilami też jakby Wolverine Blues). Warto też wspomnieć o wysmakowanej oprawie graficznej, dalekiej od sztampowych obrazków typu gore, a jednak korespondującej z klimatem muzyki. Dla koneserów gatunku pozycja obowiązkowa.